-Wstawaj! –Moja przyjaciółka
Lux zaczęła skakać po moim łóżku.
-Lux jeszcze
moment.- zaspana w myślach przeklęłam mamę, która jak zwykle ją wpuściła.
-Nie moment tylko
już! – krzyknęła i zabrała mi kołdrę.
No to była pora by wstać, Lux by nie odpuszczała. Byłyśmy
jak siostry. Wszyscy nazywali nas bliźniaczkami, bo gdy ja rozpoczęłam zdanie,
ona kończyła je dokładnie takimi słowami jakie ja chciałam użyć, Nie wiem jak
ona to robiła. Jednak wyglądem różniłyśmy się strasznie. Ona miała kręcone
włosy, ja proste, ona była blondynką a ja brunetką. Zawsze rano była u mnie, tu
jadłyśmy śniadanie, natomiast po szkole na obiad szłyśmy do niej. Byłyśmy nierozłączne.
Jednak obydwie wiedziałyśmy, że za trzy miesiące ja wyjade do szkoły z
internatem. Na samą myśl, że będę musiała ją zostawić robiło mi się niedobrze.
Z Dartford do Londynu jest 170 km. Z jednej strony cieszyłam się, że poznam to
miasto jakim jest Londyn, ale wiedziałam, że będzie brakowało mi Lux. Szybko
rozczesałam włosy, zrobiłam lekką kreskę na powiece i pomalowałam rzęsy. To
tyle co do mojego codziennego makijażu. Był czerwiec, więc ubrałam niebieską
sukienkę, białe baleriny. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Szybciutko zjadłyśmy
śniadanie i wyruszyłyśmy do szkoły.
-Wiesz co Lux? –
zagadnęłam ją po drodze.- Ja nie chcę chyba tam jechać… - popatrzyłam na nią.
- Albo pojedziesz
tam sama, albo Ci tak nakopie do dupy, że będziesz miała mnie dość. – zaśmiała
się złowrogo. – Mi też będzie trudno żyć bez Ciebie, ale damy radę. –
zatrzymała się i mnie przytuliła.
Zanim się obejrzałyśmy, byłyśmy w szkole. Lekcje jak lekcje
minęły wolno. Profesor Lander na ostatniej lekcji matematyki tak przynudzał, że
myślałam, że zasnę. Po lekcjach ja poszłam do szafki, a Lux czekała przed
wyjściem. Już miałam ją zamykać, kiedy ktoś złapał mnie za ramiona. Odwróciłam
się i zobaczyłam twarz mojego byłego chłopaka Alexa.
-Alex proszę Cię
nie zaczynajmy tego znowu…
~Megi.